piątek, 7 września 2012

Rozdział 3


Kiedy dziewczyna wyszła z łazienki czarnowłosego zatkało. W czarnej sukience, która idealnie na nią pasowała, Jocklin wyglądała jak Wenus. Srebrne włosy swobodnie opadały na ramiona, a oczy świeciły się
z zadowolenia, że wywarła na chłopaku takie wrażenie.
- No i jak wyglądam?
- Wyglądasz niesamowicie, nigdy w życiu nie widziałem kogoś, kto by aż tak olśniewał swoją urodą.
- Nie żartuj sobie.
- To był komplement, ale jeśli nie chcesz żebym prawił ci komplementy to powiedz.
- W takim razie bardzo ci dziękuję i pozwalam na więcej takich komplementów.
- No dobra, niech ci będzie, ale koniec tych pogaduszek, bo się spóźnimy. Zejdź na dół i na mnie poczekaj.
- Ok. Ale dokąd ty idziesz?
- Chyba nie chcesz iść w tym stroju na piechotę?
- Jasne, że nie chcę.
- No właśnie, więc ty schodzisz na dół, a ja idę po samochód.
- Dobra.
Po chwili siedzieli już w eleganckim mercedesie i jechali do „Czerwonego smoka”.
- Skąd wiozłeś ten samochód?
- Kupiłem go.
- Ale za co?
- Za pieniądze, które dostałem na osiemnastkę.
- A cha. Musiała być to spora suma.
- Jak widać była.
Kiedy dojechali na miejsce Tenshi wysiadł i jak przystało na prawdziwego dżentelmena pomógł wysiąść Jocklin. Wszyscy, którzy widzieli tą scenę byli w szoku. Gdy Tensh wszedł na zaplecze, a zanim weszła dziewczyna wszyscy zaczęli zadawać mu tysiące pytań.
- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę? – Powiedział oburzony Chiaki
- To nie jest moja dziewczyna tylko daleka kuzynka, o której ci już mówiłem.
- Ale to i tak nie zmienia tego, że czuje się odrzucony – powiedział śmiejąc się Chiaki.
- Przepraszam. – Szepnęła dziewczyna widząc minę, jaką zrobił blondyn.
- Przecież ja tylko żartuję. – Odpowiedział tamten ze śmiechem. – Jestem tylko przyjacielem Tenshiego. A ty jak się nazywasz? I skąd przyjechałaś?
- Jestem Jacklin i przyjechałam z E…
- Co nie pamiętasz gdzie mieszkasz?
- Jasne, że pamięta – pospieszył dziewczynie na pomoc czarnooki – tylko jest zmęczona.
- Ok., w taki razie nie dowiem się skąd ona pochodzi.
- Przyjechałam tutaj z Los Angeles – odpowiedziała dziewczyna wsłuchując się w telepatyczne rady swojego mistrza – i faktycznie jestem zmęczona, ale chciałam poznać kolegów mojego nowego znajomego
i zobaczyć jak śpiewa. Chyba nie masz nic przeciwko, prawda …
- Jestem Chiaki. I nie mam nic przeciwko.
Nagle po sali rozszedł się zdenerwowany głos Serina.
- Skończyliście już, bo chciałbym zacząć próbę, a przez wasze pogaduchy nie mogę.
W tym momencie wszyscy skończyli pogaduszki i zajęli swoje miejsca. Próba się zaczęła, a Jocklin siedziała przy scenie i wsłuchiwała się w niebiański głos czarnowłosego. Kiedy skończyli próbę, dziewczyna jeszcze długo nie mogła się otrząsnąć.
- Nie wiedziałam, że masz taki piękny głos.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam. Moim zdaniem masz najlepszy głos ze wszystkich piosenkarzy, jakich znam.
- Zgadzam się z nią. – Wtrącił się do rozmowy Serin. – Mam pytanie, czy mógłbym ci porwać znajomego na chwilę, na kawę?
- Oczywiście, ale co ja mam robić?
-Jak chcesz możesz iść z nami.
- Wolałabym zwiedzić miasto.
- To może Chiaki cię oprowadzi, a ja z Tenshim za ten czas porozmawiamy. Co ty na to?
- Wspaniale.
Chwile po tym Jocklin szła już pod rękę z Chiaki i opowiadała mu różne śmieszne historyjki ze swojego życia. W tym czasie czarnooki poszedł z liderem zespołu do swojej ulubionej kawiarni. Siedzieli tam i rozmawiali do póki niebieskooki nie dostał wiadomości od Chiakiego, że razem z Jocklin czekają na niego przed wejściem. W tym momencie, kiedy to powiedział stało się coś, czego się nie spodziewał. Starszy chłopak, powiedział nazwę jego rodzinnej krainy. Damon był w takim szoku, że nie mógł nic powiedzieć.
Kiedy Serin chciał coś powiedzieć czarnooki wstał i wyszedł bez słowa pożegnania. Razem z Chiaki i Alyssa doszedł do samochodu. Zaproponował, że odwiezie blondyna, a ten się zgodził. Nie minęło 15 min, gdy znów był w domu.
- Coś się stało? – Zapytała ze zmartwieniem srebżystowłosa.
- Nie, nic się nie stało. Jestem po prostu zmęczony i muszę się położyć.
- Jak uważasz. Gdzie ja mam spać?
- Jak chcesz możesz spać w moim pokoju, a ja położę się w salonie.
- Ale przecież...
- Jeśli chcesz powiedzieć, że sprawi mi to problem, to od razu mówię, że nie, bo sam Ci to zaproponowałem.
- Skoro tak mówisz to niech będzie. Dobranoc.
- Dobranoc.
Po tych słowach chłopak runął na kanapę i zaraz zasnął. Jego sny były przeróżne, ale czarnowłosy najlepiej zapamiętał jeden, w którym Kuran próbował go zwabić w pułapkę i wykończyć. Po tym śnie obudził się i poczuł czyjś wzrok na sobie. Przestraszył się, próbował dojrzeć, czy w pokoju przypadkiem kogoś nie ma, ale niczego nie zobaczył. Pokój zalewał jedynie jasny blask księżyca, którego światło oświetlało przedmioty znajdujące się w pokoju, po za nimi w pokoju nikogo nie było. Uspokojony zasnął i przespał resztę nocy.

Rozdział 2


Chłopak podniósł się ociężale, cały czas rozmyślając nad wydarzeniami z nocy. Poszedł się umyć, stał pod prysznicem, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Nie namyślając się wiele wyłączył wodę, złapał za ręcznik i pobiegł do drzwi, ociekający z wody otworzył je i stanął jak wryty. Jego oczom ukazała się srebrno włosa dziewczyna. Na jej twarzy widniały wypieki podkreślający porcelanową cerę, zielone oczy i pełne usta dziewczyny. Kiedy tak na nią patrzył dziewczyna podniosła wzrok i oblała się rumieńcem widząc przed sobą młodego chłopak w samym ręczniku.
- Ja bardo przepraszam – wyjąkała zawstydzona – ale chyba źle trafiłam. Czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie mieszka Amasała Tenshi?
- Nic się nie stało, to ja nie powinienem otwierać drzwi w takim stroju. A co do osoby której szukasz to właśnie stoi przed tobą.
- Ty jesteś Tenshi? Myślałam, że będziesz starszy i lepiej zbudowany.
- Mnie też milo cię poznać. – Odburknął urażony chłopak.
- Wybacz mój brak manier. Nazywam się Jocklin Fray i jestem młodą czarodziejką.
- Fajnie, ale po co mnie szukałaś i mówisz mi o jakichś czarodziejach, skoro ja w takie rzeczy nie wierze. – Spytał udając zdziwionego czerwono włosy.
- To ty nie jesteś ten znany w Eterze Tenshi? Ten którego wychowała Rima i który podobnież jest najpotężniejszą istotą magiczną?
- No dobra, tu mnie masz, to ja. Ale czego tak właściwie ode mnie chcesz?
- Na pewno znasz Kurana. Jakiś miesiąc temu wpadł do mojego domu każąc moim rodzicom zdradzić dokąd uciekłeś. Nie chcieli mu tego powiedzieć, a on w napadzie złości śmiertelnie ich zranił. Zanim zmarli mama kazała mi cię odnaleźć, ponieważ jesteś jedyną osoba, która może pomóc mi dokończyć naukę. Powiedziała mi też, że z tego co mówiła jej kiedyś Rima zawsze chciałeś zamieszkać w Szikago. I tak cię znalazłam, ale teraz nie jestem pewna czy faktycznie możesz być moim nauczycielem.
- No wiesz co nie wierzysz w moje umiejętności? Jasne, że pomogę ci dokończyć naukę, ale teraz nie mam za bardzo czasu na pogaduszki bo spieszę się do szkoły. Jak chcesz to zostań i poczekaj na mnie.
- Jeśli mogę to bardzo chętnie.
- No to czuj się jak u siebie. Ja już wychodzę i wrócę koło 16.
- Ale nie zamierzasz iść do szkoły w takim stroju, prawda?
- Jasne, że nie. A, i przepraszam, że przywitałem cie w takim stroju.
- Nic się nie stało. - Odpowiedziała dziewczyna rumieniąc się jeszcze bardziej.
Czerwono włosy wpadł do pokoju wyjął z szafy białą koszulę, czarne poprzecierane spodnie, ubrał się i wyszedł. Spotkanie Jocklin nie było jedyną niespodzianką tego dnia. Ledwo wszedł do szkoły, a Chiaki zaczął zadawać mu tysiące pytań. Jedyne, które przykuło uwagę chłopaka było pytanie czy wie, że maja nowego nauczyciela od historii. Tenshi zaczął się zastanawiać dlaczego zmienili nauczyciela dwa miesiące przed końcem roku. Jego rozmyślenia przerwał dzwonek na lekcję.
Wchodząc do klasy miał wrażenie, że wszyscy na niego patrzą i rzeczywiście tak było, ponieważ się spóźnił. Podszedł do biurka żeby przeprosić. Podniósł głowę i stanął jak wryty. Jego oczom ukazał się mężczyzna przed trzydziestką, o krótko ściętych brązowych włosach, ciemnych, przypominających płynną czekoladę oczach i białej cerze. Chłopak przyglądał mu się przez kilka minut, ponieważ nowy nauczyciel bardzo przypominał mu znienawidzonego Kurana.
- Jak się nazywasz i dlaczego się spóźniłeś się chłopcze?
Czerwono włosy przez chwile nie mógł dojść do siebie i nie odpowiedział.
- Odpowiesz mi czy mam odesłać cię do dyrektora?
- Nazywam się Tenshi i bardzo przepraszam za spóźnienie, ale… - Zająkną się, przecież nie mógł powiedzieć nauczycielowi, że musiał pomóc pierwszorocznemu elfowi, który nie mógł zakamuflować swoich uszu.
- Ale co? – niecierpliwił się nauczyciel.
- Młodszy kolega prosił mnie o pomoc w odnalezieniu klasy.
- Rozumiem, a teraz proszę siądź na miejsce.
Kiedy czerwono włosy zajął miejsce rozpoczęła się lekcja. Nauczyciel przedstawił się jako Kam Karun i poinformował uczniów, że ich były nauczyciel jest poważnie chory i dlatego on będzie ich uczył do końca szkoły. Czerwono włosy przez cała lekcję obserwował nauczyciela, ale im bardziej starał się odnaleźć w nim coś z Kurana tym bardziej wydawało mu się to nie możliwe. Nagle w klasie rozległ się dzwonek, zwiastujący przerwę. Wszyscy wyszli z klasy. Na korytarzu wszyscy rozmawiali tylko o jednym, a mianowicie o nowym nauczycielu. Dookoła dało się słyszeć co chwilę westchnienia dziewczyn, które marzyły o tym by nowy nauczyciel choć raz na nie spojrzał. Jednak obiekt ich zainteresowań siedział w klasie i czytał książkę.
- I co o nim myślisz? – Tenshi usłyszał nagle głos Chiakiego, który wyrwał go z rozważań nad słowami Kurana.
- Ale o kim? – Zapytał zdezorientowany.
- Jak to o kim, o nauczycielu historii. Bo ja uważam, że może to być nasz najlepszy nauczyciel. No wiesz o co mi chodzi.
- No właśnie nie bardzo.
- Chodzi mi o to, że może nas zabierze na jakąś wycieczkę, zagra z nami w piłkę, itp., w końcu nie jest taki stary.
- Sam nie wiem. Mi nie wydaje się on wcale miły.
- To dlatego, że się spóźniłeś.
- Nie, nie dlatego. Wydaje mi się jakbym już go gdzieś kiedyś spotkał i wcale nie był to miłe spotkanie.
- Weź przestań. Wydaje ci się tylko.
Na tym zakończyła się ich rozmowa bo właśnie rozległ się dzwonek. Do końca lekcji niebieskooki nie słyszał nic innego jak tylko setki pytań dotyczących Kama i tego jaki on jest. Kiedy skończyła się ostatnia lekcja odetchnął z ulgą. W końcu mógł odpocząć od tych pytań i rozmów. Zaczął się ubierać i już miał wyjść, kiedy z nikąd pojawił się przednim Kam.
- Mam nadzieję, że już więcej nie spóźnisz się na moją lekcję, ponieważ nie chciałbym aby takie zajścia zepsuły nasze relacje.
- Słucham? – Tenshi nie wierzył własnym uszom.
- Słyszałem jak rozmawiałeś z kolegą i pomyślałem, że może wydam ci się inny kiedy przyjdę i ci to powiem.
- Rozumiem, ale nie musiał pan tego robić.
- Możesz mi mówić po imieniu bo między nami nie ma zbyt dużej różnicy wieku.
- Dobrze, ale muszę już iść, w domu czeka na mnie kuzynka i pewnie się niepokoi, że tak długo mnie nie ma.
- Dobrze, w taki razie do zobaczenia.
- Dowidzenia.
Kiedy tylko Tenshi wszedł do domu Jocklin wyszła z za rogu i stanęła przed nim. Przyglądała mu się uważnie, tak jakby próbowała wyczytać coś z jego postawy i wyrazu twarzy.
- Co ty robisz?
- Próbuje odgadnąć co cie tak zmartwiło?
- Nic mnie nie zmartwiło, jestem po prostu zdziwiony zachowaniem mojego nowego nauczyciela. Najpierw patrzy na mnie jakbym co najmniej popełnił jakąś zbrodnię, a ja tylko spóźniłem się trochę na lekcje, a później przychodzi przeprasza i proponuje byśmy zostali kolegami. Tak przynajmniej wywnioskowałem z tej krótkiej rozmowy po lekcjach. A jakby tego był mało przypomina nieco Kurana, chociaż całkowicie różnią się zachowaniem i charakterem.
- A wiesz, że to całkiem możliwe.
- Co jest całkiem możliwe?
- To, że ten nauczyciel i Kuran to jedna osoba, tylko że może próbować się do ciebie zbliżyć, aby lepiej cię poznać, znaleźć twoje słabości i potem je wykorzystać w walce z tobą.
- Weź nawet mi nie mów. Znaczyłoby to, że jego groźba z mojego snu jest realna.
- No dobra, ja cię tylko ostrzegam. Więc kiedy zaczniemy naukę.
- Kiedy będziesz na to gotowa, najpierw musisz nauczyć się cierpliwości i tego, że to ja rządze a nie ty.
- Ok. Rozumiem, że jesteś na mnie zły, ale żeby aż tak się na mnie wyżywać?
- Tu nie chodzi o to, że jestem na ciebie zły, tylko to, że nie znasz żadnych podstaw.
- Skąd o tym wiesz, przecież ci nie mówiłam.
- Nie musiałaś. Żeby sprawdzić czy to co powiedziałaś rano jest prawdą przegrzebałem twoje wspomnienia, nawet się nie zorientowałaś kiedy to robiłem. I najciekawsze co znalazłem to, to że nie masz żadnych podstaw ze sztuk magicznych, ponieważ twoje zdolności ujawniły się chwile przed odwiedzinami Kurana.
- Jak mogłeś, grzebanie w czyjejś głowie jest przecież zabronione.
- Nie jeśli się chce sprawdzić, czy dana osoba jest z tobą szczera lub wtedy gdy prosi cie abyś został jej mistrzem.
- W takim razie dobrze.
- No i o to twój pierwszy krok w tej dziedzinie.
- Jak to?
- Przyjęłaś do wiadomości to, że ja jestem mistrzem, a ty uczniem, więc mam pewność, że wykonasz wszystkie moje polecenia jak należy. W takim razie naukę zaczniemy w sobotę.
- W tą sobotę?
- Tak, więc nic na nią nie planuj, ponieważ zajmie nam to cały dzień.
- A od czego zaczniemy?
- Najpierw sprawdzimy jak bardzo jesteś wytrzymała, potem nauczę cię jak osłonić umysł aby nikt nie mógł w nim grzebać jeśli nie będziesz tego chciał, następnie przejdziemy do trudniejszych rzeczy. A i jeszcze jedno uznaje zasadę prawda za prawdę, więc od tej pory mówisz mi o wszystkim zgodnie z prawdą.
- A jak ja będę chciała dowiedzieć się czegoś o tobie?
- To pytasz i jeśli będziesz przestrzegać tej zasady to odpowiem ci zgodnie z prawdą.
- Rozumiem. A co będziemy dzisiaj robić?
- O 19 mam próbę kapeli, jak chcesz to możesz iść ze mną.
- Jasne, że chce.
- To się przebierz, bo nie wezmę cię w takim stroju, a ja za ten czas pójdę się odświeżyć.
- Ale ja nie mam żadnych ubrań.
- Nowe ubrania znajdziesz w szafie.
- Kiedy je kupiłeś, przecież odkąd tu wszedłeś rozmawiamy.
- Jak wracałem ze szkoły, a później za pomocą magii przeniosłem je do szafy.
Na tym zakończyli rozmowę. Tenshi wszedł do łazienki, odkręcił wodę i wszedł pod prysznic. Kiedy tylko poczuł strumień wody lejący się na jego ciało poczuł się taj jakby zmył właśnie z siebie wszystkie zmartwienia i kłopoty. W czasie kiedy on był w łazience zielonooka przeglądała ubrania i zastanawiała się które z nich wybrać. Nie wiedziała nawet kiedy chłopak wyszedł z łazienki i stanął za nią.
- Gotowa?
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła, że chłopak ma na sobie czarną koszulkę z naszytym smokiem i ciemne, poprzecierane dżinsy.
- Jeszcze nie. Czekałam aż wyjdziesz z łazienki.
- No to idź się ubrać bo zaraz musimy wyjść.
- Ok. Daj mi jakieś dziesięć minut.
- No dobra, niech ci będzie tylko już idź.
Jocklin nie zastanawiając się złapała czarną, zwiewną sukienkę na ramiączka i poszła się przebrać.

Rozdział 1


 Sześć lat później
Tenshi siedział w swoim pokoju przed komputerem i głowił się jak napisać wypracowanie na lekcje języka polskiego. Nie było ono dla niego zbyt łatwe, gdyż należało opisać osobę, która zasłużyła się dla kraju, a on nikogo takiego nie znał. Był on wysokim, wysportowanym chłopakiem o średniej długości, czarnych włosach ufarbowanych na ciemną czerwień. Jego piękne oczy kolorem przypominały lazurowe morze. Nie był zwykłym chłopakiem, ale mimo to mieszkał wśród zwykłych ludzi. Uczęszczał do drugiej klasy liceum ogólnokształcącego w Shikago. W szkole wszyscy przezywali go od niebiańskich, skrzydlatych istot zwanych aniołami, ponieważ w języku japońskim to właśnie oznaczało jego imię. Był już w czwartym akapicie wypracowania, gdy zadzwonił telefon.
- Słucham.
- Cześć Tenshi, mówi Chiaki.
- Cześć, chciałeś coś?
- Właściwie to chce się zapytać czy nie chciałbyś wstąpić do nowej kapeli, co ty na to?
- Co? To w naszym mieście powstała nowa kapela?
- Tak utworzył ją ten koleś, co chodzi na studia i jest strasznie znany. Jak mu było na imię, a pamiętam Senri Shiki.
- Kojarzę kolesia, a co do kapeli to, kogo konkretnie szukają?
- Zostało tylko miejsce gitarzysty i wokalisty.
- A cha, a ty należysz do zespołu?
- Jasne, że tak i jestem perkusistą, Senri jest drugim gitarzystą, a Ichiru gra na keyboardzie, resztę kapeli poznasz jak zdecydujesz się przyjść. No to, co, wpadniesz na przesłuchanie?
- Ok, a gdzie i o której odbędzie się to przesłuchanie.
- O 19 w „Czerwonym smoku”.
- Dzięki. Do zobaczenia. Nara.
- Cześć.
Kiedy skończył rozmawiać była 17. Czerwono włosy postanowił, że dokończy zadanie, zje obiad i przygotuje się na przesłuchanie.
Po obiedzie poszedł wziąć prysznic i się przebrać. Założył na siebie swoja ulubioną czarną koszulę i ciemne, poszarpane jeansy, a na szyje założył wisiorek, który dostał od przyjaciół ze swojego rodzinnego kraju. Wziął kluczyki od motoru i wszy szedł z domu. Pod klubem był w sama porę. Kiedy Senri, a był to o głowę wyższy od Tenshiego dobrze z budowany chłopak o włosach ciemnych jak noc i takich samych oczach, otworzył drzwi do zaplecza niebieskookiego ogarnął niepokój, choć nie miał się, czego bać był przecież doskonałym gitarzystą, głos miał też niezły. Rozpoczęło się przesłuchanie. Tak jak wcześniej powiedział mu Chiaki, jego jedyny i najlepszy przyjaciel, mógł zostać gitarzysta lub wokalista innej opcji nie było. Przed Tenshim było wielu innych, którzy starali się o miejsce w zespole. Nikomu jednaki nie wychodziło, w końcu nadeszła kolej czerwonowłosego. Tak jak wszystkich pozostałych Senri poprosił go, aby zagrał i zaśpiewał jednocześnie. Kiedy skończył i zobaczył zdziwienie na twarzy kolegów, jaki i twórcy zespołu w jego głowie zaczęło wirować pełno myśli, ale przeważała tylko jedna „byłem tak kiepski, że się nie dostanę. Tenshi opuścił głowę, bo czuł, że jeżeli dalej będzie patrzył na twarze znajomych to się rozpłacze, kiedy nagle usłyszał głos Senriego.
- Co to było? Gdzie się tego nauczyłeś?
- Ja… ten, no… - Zaczął jąkać się niebieskooki.
- Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak śpiewał. – Wyszeptał Chiaki.
- Ten głos był tak czysty i melodyjny, a melodia wręcz trafiała do serca. – Stwierdził Ichiru.
- Całkowicie zgadzam się z wami chłopcy. Byłeś świetny, a ja w końcu znalazłem kogoś na miejsce wokalisty i gitarzysty. Od dziś należysz do naszego zespołu. Próby odbywają się codziennie o 19 w tym klubie. Mam nadzieję, że zawsze będziesz na czas lub poinformujesz mnie jak nie będziesz mógł przyjść. Zgoda?
Tenshi był tak zaskoczony, że nie mógł słowa wymówić. Odpowiedział po jakichś 15 minutach.
- Ja nie mogę przychodzić na próby codziennie.
- Jak to? – Z gniewem malującym się na twarzy zapytał Senri.
- Bo mam oprócz tego jeszcze inne zajęcia. – Odpowiedział zakłopotany.
- A kiedy masz te zajęcia? – Zapytał już łagodniej czarnowłosy, gdyż wiedział, że nie może go stracić.
- We wtorki chodzę na lekcje parkura, a w czwartki mam …
- No co?
- Nie mogę powiedzieć, gdyż są to sprawy rodzinne.
- Rozumiem, w takim razie w te dni nie będzie prób, ok.?
- Bardzo ci dziękuję. – Odpowiedział Tenshi coraz bardziej rumieniąc się z zażenowania. Senri widząc to uśmiechnął się, poklepał chłopaka po plecach i wyszedł.
Po przesłuchaniu czerwono włosy wraz ze swoim przyjacielem, który był szczupłym, niezbyt wysokim blondynem o kocich oczach, poszli do najbliższej kawiarni na kawę. Tenshi był tak zmieszany po rozmowie z czarnowłosym, że nie mógł złożyć nawet zamówienia, wyręczył go w tym blondyn. Podczas pobytu w kawiarni czerwono włosy rozluźnił się i nawet się nie obejrzał kiedy minęło tyle godzi. Uświadomił mu to dopiero jeden z kelnerów prosząc aby wyszli bo musi już zamykać.
- Jak przyjdę do domu to nieźle mi się dostanie. – Stwierdził blondynek.
- Dlaczego? – spytał zaskoczony niebieskooki.
- Rodzice będą się złościć, że wracam do domu po 23, a jutro muszę przecież iść do szkoły i oddać zadanie tej jędzy od polskiego, żeby dostać dobrą ocenę na koniec roku. A twoi nie będą źli?
„No tak” pomyślał czerwono włosy „rodzice, całkowicie zapomniałem, że on nie wie kim jestem, i że mieszkam sam”.
- Widzisz, bo ja tak właściwie – zaczął niezdarnie niebieskooki – mieszkam sam.
- Jak to, przecież nie jesteś jeszcze dorosły.
- No tak, ale moi rodzice nie żyją, a rodzina nawet się mną nie interesuje - „Nawet nie wiesz, że ja nie pasuje do tego świata bo nie jestem taki jak ty czy reszta ludzi. Nie mam rodziny i nigdy nie miałem zostałem wychowany przez czarodziejkę Rimę, a on zginęła broniąc mnie jak miałem pięć lat. Od tamtej pory jestem sam, gdyby nie moi przyjaciele z Eteru to bym pewnie zginął. Tu przeprowadziłem się gdy miałem czternaście lat, kupiłem mieszkanie i zamieszkałem tu, żeby ukryć się przed swoim prawdziwym życiem. Nawet nie wiesz jak mi trudno.”, ale tak nie powiedział – i dlatego mieszkam sam.
O rodzicach nie chce opowiadać bo sprawia mi to ból, więc proszę nie męcz mnie pytaniami o nich.
- Rozumiem i przepraszam, nie wiedziałem.
- Nic się nie stało. Podwieźć cię do domu?
- Jak możesz, to chętnie.
Po piętnastu minutach jazdy byli na miejscu. Pożegnali się i czerwono włosy wrócił do domu. Popatrzył na zegarek, wskazywał on godzinę 00. Stwierdził, że nie będzie się myć bo musi jutro wcześnie wstać i iść do szkoły. Położył się na łóżku i od razu zasnął. Okazało się, że była to najgorsza noc w jego życiu.
Ledwo zamknął oczy, a ukazał mu się ciemny las i pełno dziwnych postaci kryjących się między drzewami. Zaczął iść w stronę jasnego punktu odcinającego się na tle pni. Im bliżej był nieznanego światła tym większy ogarniał go niepokój. Nagle usłyszał chłodny lecz znajomy głos.
- Pamiętasz mnie jeszcze aniołku? – z drwiną w głosie zapytała niewyraźna postać.
Tenshi podszedł jeszcze kilka kroków i rozpoznał właściciela głosu. Okazało się, że był to wysoki, szczupły i dobrze zbudowany mężczyzna o bladej prawie, że białej cerze. Im dłużej mu się przyglądał tym więcej szczegółów widział. Zobaczył krótko ścięte brązowe włosy, czerwone oczy i usta, w których kącikach widniały małe białe kły. Był to dobrze znany chłopakowi Kaname Kuran, liczący ponad 1000 lat, szanowany wśród swojej rasy i nie tylko wampir.
- Czego ode mnie chcesz Kuran? – Spytał poirytowany czerwono włosy.
- Wszyscy cię szukają. Po śmierci Rimy nagle zniknąłeś i nikt nie wiedział gdzie się podziałeś, aż do dziś.
- I co? Teraz powiesz wszystkim gdzie jestem i zrujnujesz mi życie do końca?
- A co, zdziwiłbyś się gdybym to zrobił?
- Jasne, że nie zawsze zazdrościłeś mi tego, że jestem od ciebie potężniejszy choć młodszy.
- Nie zaczynaj szczeniaku.
- Bo co mi zrobisz, zabijesz? Nie bo przecież wiesz, że to zabronione.
- Masz rację, ale spodziewaj się mej wizyty w najbliższym czasie. Nie dam ci spokoju dopóki nie wrócisz do Eteru i nie przyjmiesz mojej władzy. A teraz cierp za swoją bezczelność.
Po tych słowach odwrócił się i znikł, a czerwono włosy zapadł się w wir wspomnień. Kiedy przed jego oczami stanął obraz jego opiekunki, chłopak zaczął płakać i obudził się z krzykiem. Kiedy otworzył oczy w rogu sypialni zobaczył jakąś postać, od razu rozpoznał w niej Kurana. Nie mógł zasnąć, ponieważ w jego umyśle plątało się tyjące myśli „Kuran już mnie znalazł, to nie możliwe, jak on to zrobił, co planuje?”, ale jedna myśl przerażała go najbardziej „On na pewno znajdzie sposób aby ukradkiem dowiedzieć się o mnie wszystkiego, wykorzysta to żeby zbliżyć się do mnie, a potem zmusi mnie abym mu służył, jak ja to wytrzymam?” . Leżał tak rozmyślając aż zadzwonił budzik zwiastując szóstą rano, porę wstawania do szkoły.